Forum Nowe forum! Strona Główna


Nowe forum!
www.totalnieforum.jun.pl
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Wspólne opowiadanie
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

To samo wspólne opowiadanie, ale zgromadzone wszystkie dotychczasowe części w jednym miejscu (ten kto będzie pisał następną część - nich zgadnę, Eyris - niech tej całości nie kopiuje ^^").

Daleko, daleko, w innym wymiarze o nazwie Inny Wymiar żyła sobie sprzedawczyni chińskich sznurowadeł, piękna Zhing-Zhang-Zhong-Zheng-Zhing, w skrócie po prostu Genowefa. Miała ósemkę dzieci - Zygfrydę, Rozalię, Bogumiłę, Stefana-juniora, Henryka, Ariadnę, Zdzisławę i Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Wiedli spokojne życie produkując sznurowadła oraz taniego jabola, który jednak nie znalazł się w sprzedaży, gdyż cały zapas zawsze wypijał mąż Gieni, Stefan-senior. A jeżeli już o Stefciu mowa, to pewnego dnia poszedł do sąsiedniej wioski na ryby. Wioska ta liczyła zaledwie pół miliona mieszkańców, tak więc Stefcio znał imiona wszystkich, których mijał. Ale... co to? Nagle przeszła koło niego babka, której wcale nie znał. Wydała mu się szczególnie seksowna. W końcu miała prawie wszystkie zęby i lubiła się czasami umyć. Stefcio chciał jakoś do niej zagadać, ale niestety był bardzo nieśmiały. Wtedy kobieta nagle odwróciła się do niego i przemówiła zmysłowym głosem:
- Yo!
- Elo Girl! - odpowiedział Stefek. - Może wpadniesz do mnie. Mam wspaniałą kolekcję sznurowadeł! - dodał, wiedząc że żony nie ma w domu.
Dziewczyna poszła z nim. Chodząc po domu była zachwycona sznurowadłami. Usiadła i zaczęła robić z nich plecionki. Stefcio był pod wrażeniem.
"Hmm, może by rozkręcić biznes i sprzedawać te plecionki za 50 zł sztuka?" - pomyślał. Po chwili jednak ziemia się zatrzęsła i kobieta zniknęła a z nią wszystkie sznurowadła.
- Jak ja to wytłumaczę żonie?! - pomyślał przerażony Stefcio.
Jakby na zawołanie w tym momencie żona wróciła do domu.
- Kochanie! A gdzie wszystkie sznurowadła? - zapytała.
- Eeeeeeeee - wykrztusił biedny chińczyk.
- GDZIE!? - zapytała donośnym głosem Zhing-Zhang-Zhong-Zheng-Zhing.
- Był smok i wszystkie zżarł!
I gdy tylko powiedział te słowa, naprawdę pojawił się smok! Ziewnął ogniem i spalił Stefkowi resztę włosów. Stefek się wkurzył i chwycił za miotłę, a że była chińskiej roboty szybko się rozpadła. Smok zaśmiał się i powiedział:
- Mejd in Czajna!
- To się czyta made in China - odpowiedział mu na to Stefcio.
"Zonk" - pomyślał smok.
W tym momencie wszystkie sznurowadła powróciły ozdobione dodatkową, ozdobną, srebrną nitką. Obok nich pojawiła się postać ubrana w różową, plastikową mini. To była Jola Rutowicz. Stefcio, który był fanem polskiego szoł biznesu rzucił się na Jolantę i zaczął kwiczeć:
- Oh, Joluś... moja Joluś... oh... Joluś... zostań mą żoną!
Widząc to Gienia wkurzyła się i przemieniła w czarodziejkę Łinks. Po odwaleniu jakiegoś dziwnego tańca i puszczeniu badziewnej muzyczki Gienia przemieniła się w seks bombę z poważną anoreksją i cyckami większymi niż głowa. Widząc to Stefcio chciał uciec, ale wywalił się o swojego buta i wszystko zapomniał.
- Co to? - urwał "przypadkiem" swojej żonie skrzydło i zjadł. - DOBREE!! - i rzucił się na nią, żeby zjeść drugie skrzydło. Niestety przeszkodziło mu w tym 6 kransoludków (jeden się zgubił), więc Stefcio zjadł tylko jej głowę. Wtedy krasnoludki rozejrzały się po okolicy i jeden z nich, znany jako Majcioszek, zapytał:
- Czy ty jesteś takim neardentalem czy tylko na takiego wyglądasz?
Na to nasz uroczy Stefcio rzucił się na niego i przerobił go na prawdziwe majciochy w grochy. Majcioszek był niezbyt zachwycony tą przemianą, jednak pozostałe krasnoludki uznały go za ostatni krzyk mody i od tej pory każdy krasnoludek nosił Majcioszka przemiennie (w jednym tygodniu jeden krasnoludek, w drugim drugi itd). Wróćmy jednak do Stefcia, którego Bóg opuścił i nie tylko opuściła go żona to jeszcze zniknęła Jola Rutowicz. Został sam na sam ze sobą. Pewnego dnia, gdy zapijał swoje smutki, ktoś zastukał w drzwi. Stefcio, chwiejąc się na nogach, podszedł do nich i otworzył. Zobaczył znajomego smoka.
- Elo - powiedział smok słabym głosem. - Słuchaj, stary, mam taką sprawę do Ciebie. Czy mógłbyś mi użyczyć do schrupania trzech swoich synów?
- Tak oczywiście, i tak Zhing-Zhang-Zhong-Zheng-Zhing juz mnie nie kocha!
Wtedy zaprowadził smoka do małej wioski gdzie mieszkała jego była żona i dzieci. Już miał zaprowadzić smoka do ich domu, gdy nagle wybiegła staruszka krzycząc "Gwałcą! Gwałcą!". Popchnęła Stefcia, który wpadł do pobliskiego szamba. Smok widząc to, zaczął się śmiać, ale przestał, ponieważ wyczuł zapach smacznej dziewicy.
"Mm... Dawno nie jadłem dziewic... Prawie ich już nie ma..." - pomyślał i odwrócił się w kierunku kuszącego zapachu. Była to Eyris.
- Ej no! Jak ty wyczuwasz ledwo rozpoznawalne dziewice?! -_-' - zapytała, na co smok uśmiechnął się po smoczemu i odpowiedział:
- Tak to już u nas, smoków jest. To mahou.
W tym momencie koło Eyris pojawiła się jej koleżanka Xis, jednak smok nie zwrócił na nią uwagi i wciąż wpatrywał się w Eyris oblizując się. Chociaż Xis nie chciała zostać zjedzona, poczuła się urażona i krzyknęła do smoka:
- Heloł! Ja też jestem dziewicą!
Smok spojrzał na nią i odpowiedział:
- Serio? Nie czuć. Chociaż nie dziwię się, że żaden cię nie chciał...
Biedny smok! Nie wiedział jeszcze co go za te słowa czeka! Na dźwięk jej donośnego głosu pojawili się wszyscy superbohaterowie z anime jacy powstali! Smok początkowo tylko uśmiechnął się, pewny siebie i zaczął zionąć ogniem (jednocześnie lukając na Eyris), ale przeciwników było zbyt dużo i w końcu padł martwy. Mieszkańcy wioski byli szczęśliwi i chcieli to uczcić super imprezą, ale nagle zjawił się Ten, którego imienia nie można wymawiać i powiedział:
- Nie cieszcie się, bo terror dopiero nadejdzie! - po tych słowach zatrzęsła się ziemia i zaczęły z niej wychodzić demoniczne łuczniki, mieczniki, włóczniki i szamani, którzy byli na za duży poziom dla takich cherlawych Chińczyków. Wtedy Stefcio zaczął biec na oślep i krzyczeć:
- Co ta Eyris, se wyobraża?! Nie można wpakowywać Metina do tego i tak bezsensownego już opowiadania!
Nagle koło niego pojawia się dziewczyna która jest podobna do Joli Rutowicz tyle że ma blond włosy i nie ma tipsów.
- Kobieto! Nie uwodź mnie teraz! Nie widzisz, że ratuję swoje życie! - powiedział przerażony Stefcio.
- Ale ja chcę ci pomóc! - odparła blond lala.
- Jakim cudem pozbawiona praw kobita mogłaby uratować mi życie? - na dźwięk tych słów laska zamyśliła się przez chwilę, aż w końcu demoni szaman przeszył ją na pół. Stefcio spanikował aż w końcu to jego dopadł jeden z demonów. Umarł.
Obudził się nago na zimnej skale, na której było pełno żab ze skrzydłami.
Otworzył szerzej oczy i zauważył że jedzie nią w stronę czegoś niebieskiego.
"Ech... niebo..." - pomyślał sobie Stefcio. Nagle przed nim pojawił się Bóg ubrany w hula spódnicę i biustonosz z kokosów. Stefcio popatrzył dziwnie na Boga i zapytał się (jakby trochę pijany):
- Bogu... Bhogu... coś ty na siebie założył?
Na co Bóg odpowiedział:
- W niebie taki jest ideał męskiego piękna, a co? Brzydki?!
Stefcio przerażony zawołał:
- Nie, nie! Skądże!
Bóg popatrzył na niego i zaczął się śmiać. Stefek taką dziwną minę zrobił i pomyślał:
"Wynoszę się z tego wariatkowa". Niestety w tym momencie pojawiło się stado napalonych gejów, wpatrzonych w wiadomo-co Stefcia. Stefcio zaraz zaczął się tłumaczyć, że on zdecydowanie woli kobiety. Ale potęga Xisowych opowiadań jest za silna i pobiegli w jego stronę tocząc hektolitry śliny.
- To jest NIEBO?! - krzyknął Stefcio i padł. Obudziła go reanimująca szamanka.
- Śmierć jest potężna, ale można ją czasami pokonać - rzekła.
Przez następny tydzień Stefcio był w szoku i wciąż biegał po ścianach i wyrywał ludziom włosy. Ludzie postanowili odwieźć go do wariatkowa. Wydawać by się mogło, że wizyta w tym miejscu pomogła Stefanowi - po miesiącu pewien psychiatra (o imieniu Eugeniusz, ale nie odgrywa on w tej historii większej roli) stwierdził, że Stefan całkowicie wyzdrowiał.
Nie spodobało się to jednak pewnej osobie, która pisała to opowiadanie, dlatego pierwszą rzeczą, jaką Stefan zobaczył po swoim wyjściu ze szpitala było to samo stado napalonych gejów. Szok, jakiego doznał, spowodował nawrót choroby psychicznej. Jakby tego było mało, okazało się, że smok wypił Power Reade'a i znów go odwiedził. Wtedy zatrzęsła się ziemia, Słońce zgasło i Stefcio odkrył, że ma na sobie skarpetki, chociaż wcale ich nie zakładał. Postanowił spytać o to smoka i tak zrobił.
- Smoku, czy ty mi może zakładałeś skarpetki?
- A po co mi one? - spytał gad gardłowym głosem.
- Hm... Po grzyba? A właśnie, miałem na nich takiego jednego syfa - i Stefcio zaśmiał się psychicznie.
"Beznadziejny przypadek" - pomyślał smok i westchnął. Postanowił przeteleportować się do innego świata w poszukiwaniu świeżych dziewic. Stefcio natomiast poszedł szukać swojego doktora, ale go niestety nie znalazł. Był inny. Nazywał się Bronisław i był tajnym wysłannikiem Xis, sfrustrowanej faktem, że nie udaje jej się z żadnego opowiadania zrobić yaoia. Gdy tylko Stefan przekroczył próg gabinetu doktora, ten podszedł do niego i...
Stefan obudził się i stwierdził, że jest w jakimś nieznanym miejscu, wyglądającym jak gabinet lekarza, leży na podłodze goły i boli go dupa, za Chiny ludowe nie mógł sobie jednak przypomnieć co się stało. W końcu doszedł do wniosku, że ma coś z mózgiem, bo przecież lekarza tu nie ma. Nagle przez wielkie okno, które pojawiło się znikąd wleciał jakiś piękny mężczyzna. Ku uciesze Xis zakochał się w nim. Xis była tak zaskoczona, że spadła z fotela i nie wstawała przez pięć minut. Piękny mężczyzna uśmiechnął się do Stefana i powiedział:
Ty Stefek, porżniemy się, co?
Stefkowi bardzo się spodobał ten pomysł, ponieważ odkąd opuściła go żona, ani razu nie uprawiał seksu, co zaczynało się odbijać na jego zdrowiu (no dobra, tak naprawdę to uprawiał seks z Bronisławem, ale tego nie pamiętał, więc Xis uznała, że się nie liczy).
- To zacznij!
- Nie, ty zacznij!
- Nieeeeee! Ty zacznij!
- To ty zaczynaj!
- Xis, zdecyduj, kto ma zacząć bo mnie zaraz zczyści!
Wtem rozległ się donośny głos Xis z nieba:
- Ten nowy będzie seme, więc niech on zacznie.
Nagle do opowiadania wpada Hisui po krótkim szoku wywołanym nowym opeczkiem ucieka z krzykiem. Stefek poczuł się obserwowany i popatrzył w okno, a tam stała żona z jego dziećmi.
- Kochanie, wróć do nas! Zostawisz nas by oddać się brudnym przyjemnościom?
Stefek popatrzył na nią i na gostka stojącego przed nim.
- No, a czemu by nie - wzruszył ramionami i zasłonił okno.
Dalsza część opowiadania nie nadaje się do czytania dla osób poniżej lat 18, więc na czas, gdy Stefek i gostek bez imienia robią wiadomo co, przenieśmy się do znanego nam smoka:
Stwór właśnie się obudził i zaczął dłubać w nosie. Przyszły do niego krasnoludki i pod nazwą "Nieśmiertelna szóstka" (tamten jeden się jeszcze nie znalazł) zaczęły wyć o królewnie, która miała na imię Petronela i poszukiwała największej kiełbasy na świecie.
- A co mnie to? - zapytał smok i zjadł krasnoludki. Królewna zaczęła płakać i powiedziała że wybuchnie. Smok zaśmiał się i beknął.
Królewna wzięła do ręki broń o nazwie "Zabójcza Parówa Staśka" i z głupią miną zapytała:
- Co to? - wymierzyła sobie w czoło i strzeliła. Smok pokręcił z pożałowaniem głową.
- Te królewny coraz to głupsze... - i poszedł dalej spać. Tym czasem przyjrzyjmy się co tam u Stefcia... Eee... Albo lepiej się nie przyglądajcie, bo chyba właśnie Stefcio robi coś, co poniektóre osoby określają słowem FOCH.
- Czekałem na coś takiego całe życie - wyszeptał Stefek, który nie był za pięknym chińczykiem, więc Xis nie powinna się jarać.
Ale z uwagi na to CO robi Stefek przenieśmy się z powrotem do smoka, który... eee? A gdzie zniknął smok? Smok...? Smok poszedł spać... ale teraz się obudził dla nas po to, żeby coś się działo, więc...
To smoki śpią? W tym opowiadaniu tak...
Aha, więc smok wstał i poszedł do lodówki, żeby sprawdzić czy siedzi tam jego znajomy o imieniu Boguś. Sprawdził, a Boguś sobie tam najspokojniej w świecie pił piweczko i wódeczkę. Piwo było najpopularniejszym piwem zwanym Mocnym Fullem, które pito w jakiejś wsi zwanej Polską. wtedy ten magiczny trunek przeniósł ich do domu Kiepskich. Na dodatek z szafy wyszły dwie babki Kiepskie i zaczęły wrzeszczeć coś o tym, że ktoś zrobił dziurę w ścianie. W końcu zobaczyły smoka, który dumnie wystawiał swoją głowę przez zmasakrowaną ścianę. Uśmiechnął się i powiedział:
- Witam miłe panie!
- Aaaaaa, to ustrojstwo gada! - wykrzyknęła babcia Kiepska. Druga babcia zaczęła okładać smoka swoją torebką.
- Giń, kanalio!
Smok dostał chyba z kilkadziesiąt razy po głowie. Wtedy z kuchni wyszedł bardzo zmęczony Stefcio.
- Przyszedłem skosztować niezwykle szlachetnego trunku jakim jest Mocny Full! - wykrzyczał.
- A w pośredniaku byłeś? - powiedziała zjawiająca się znikąd Halinka
Jednak Stefcio nie zdążył odpowiedzieć, bo smok podniósł się i zwalił im sufit na łeb. Stefek powoli się podniósł, ale miał na głowie ogromnego guza.
- JA ŻYJĘ!!!! -wykrzyczał.
Nagle stanęła mu przed oczami piękna blondynka. Tak jakby skądś ją już znał... Ale zanim zdążył się przypatrzeć, pojawił się przed nim koleś-bez-imienia-z-którym-robił-wiadomo-co i zaczął krzyczeć:
- JAK MOŻESZ SIĘ PATRZEĆ NA KOBIETĘ? WYDŁUBIĘ CI OCZY! - i ku przerażeniu Stefcia koleś-bez-imienia (któremu wypadałoby w końcu dać imię, ale ja nic nie mówię) wyjął z kieszeni materiał wybuchowy!
- A teraz wsadzę ci to do DUPY! Mwahahahahahahahhahahahahahahahahhahahahahaha!!!!!!! - powiedział koleś-bez-imienia, któremu włączył się tryb sadysty.
"Co ma dupa do oczu?" - pomyślał Stefcio. Nie lubił jednak bólu, i pomyślał jak nieprzyjemne może być rozerwanie kości ogonowej. Koleś-bez-imienia, którego Xis postanowiła nazwać K-B-I, czyli Kabei, zaczął się zbliżać z uśmiechem na twarzy. Zbliżał się i zbliżał, aż Stefcio wpadł na głupi pomysł, który był jednak jego jedyną szansą ratunku. Pierdnął przeraźliwie, jednak okazało się, że Kabei się tym nie zraził. Pomyślał:
"Podpalę ten materiał wybuchowy, razem z unoszącym się pierdem stworzą super materiał wybuchowy i zostanę wynagrodzony za zajebiste odkrycie." Tymczasem smród dopiero stał się wyczuwalny. Smok umarł. Do K-B-I również dotarł ten wstrętny smród. Postanowił urządzić z tej okazji uroczystą kolację i przypadkiem zjadł materiał wybuchowy, a później zapił go mocnym fullem. Stefcio uratowany swoim super-pierdem postanowił wyjechać gdzieś daleko i zapomnieć o tych nieprzyjemnych doświadczeniach. Postanowił wyjechać do kamienicy czynszowej swojej babci.
W końcu po tygodniach długiej jazdy autobusem dotarł do Tybetu gdzie było pełno wieżowców. O.O
- Cześć babciu! - powiedział Stefcio. Babka odpowiedziała coś po starochińsku. Jest to nie ważne dla opowiadania, jednak mój wydawca uparł się, że mam przytoczyć, więc:
- Sitefan! Ni you duo jiu mei xian guo! Su ran nainai yi xie ni zhe yang shou? Huo ni di qi zi zai na li...? Reng ba na ma zui hou, zhe shi yi ge bao fu nu ren... Zuo xia, wo de zu mu jiu zhun bei ni fan.
Stefka wcięło. Nic nie rozumiał wiec poszedł na góre do jej mieszkania. Tymczasem babka zajęła się gotowaniem ryżu. Stefcio pomyślał że pogrzebie jej w szufladzie. Ku swojemu zdziwieniu pod stertą wielkich majtek znalazł mały podręczny pistolet!
"Czyżby moja babcia była członkiem chińskiej mafii?" - pomyślał. Zawsze, od dziecka był fanem kryminałów i w ogóle stawiał sie po stronie tych złych. Chciał więc zapytać babcię, czy mógłby dołączyć i zostać prawdziwym mafiozą. Jednak gdy zszedł na dół jego babcia go zaskoczyła i skierowała lufę pistoletu w jego stronę.
- *coś po chińsku* - powiedziała.
- Mogłaś się wysilić i wymyślić coś. Od czego jest polsko-chiński translator i strony z tłumaczeniem chińskich znaczków na nasze? - Xis była zła na lenistwo Eyris.
- Kto tu jest mistrzem lenistwa? - odparła Eyris.
- Ej o kim jest to opowiadanie? - zbulwersował się Stefek.
- Właściwie to miało być o twojej żonie, ale coś nie wyszło - odpowiedziała Xis.
- Mojej żony dawno nie ma... Odseparowałaś mnie od mnie na rzecz oddawania się mężczyznom... -_-
- Jak to ciebie od ciebie?
A ktoś lubiący sadzić ziemniaki wpierniczył się nagle i popsuł całą fabułę. To była Emo Martynka z Dwustu Promilowego Lasu.
"No, może Emo Martynka wprowadzi tu trochę normalnej fabuły" - pomyślała Xis i pozostawiła to opowiadanie w rękach Niezbadanego Losu.
- AleSCh Tu YYYYsss SŁit!!!! - rzekło dziwne stworzenie i natychmiast zaczęło wykonywać swój najpopularniejszy utwór. Do Opowiadania zawitała rzesza fanów Martynki, która zaczęła krzyczeć:
- Martynka! Pozdrów nas!!!
Jednak gdy Martynka otworzyła usta, by pozdrowić swoich fanów, wydarzyły się na raz trzy rzeczy: po pierwsze Stefan wkurzył się, że nie jest już głównym bohaterem, podbiegł do Martynki i kopnął ją z półobrotu. Po drugie znów pojawił się znajomy smok, który już po raz drugi w tym opowiadaniu zmartwychwstał, a stało się to za sprawą fangirlów Martynki, których średnia wieku wynosiła 6 lat. Smok po prostu nie mógł oprzeć się temu dziewiczemu zapachowi. No i po trzecie Martynka jak na razie jest dziewicą więc smok ją po prostu zjadł. Niestety okazała się niesmaczna. Smok zwymiotował Martynkę z miną Największej Boleści. Pokiereszowana Martynka nie miała szans na przeżycie. Internet ogłosił żałobę. Fotobloga zalała fala "świeczek". Ale Stefan wciąż nie stał się na powrót głównym bohaterem opowiadania, przez co rzucił magiczne zaklęcie i cały internet przestał istnieć. Eyris się załamała i powiesiła się na kablu od mikrofonu w sali od muzyki. Przecież Eyris żyje w świecie w którym internet istnieje dalej. Za pomocą tych zdań opowiadanie staje się bezsensowne, ale co tam. Więc wracamy do Stefka, który mył sobie zęby nową Colgate 360 stopni! Szpanował nią ile wlezie i przez agresywne mycie wypadł mu ząb.
- Pozwę tych z Colgate'u za wadliwe szczoteczki! - pomyślał. I tak zrobił. Wygrał proces i został miliarderem. Wykupił Microsoft i stworzył nowy system operacyjny Stefcio made in China. Później w pełni szczęścia wybiegł i krzyknął:
- Jestem królem świata!
I nagle zapadł się pod ziemię. ale nie mógł zginąć bo o czym byłoby to opowiadanie. Swoim nieśmiertelnym ciałem upadł na ziemię. Rozejrzał się i zobaczył najgorszą rzecz, jaką mógł zobaczyć (tak naprawdę to nie, ale wydawało mu się, że to najstraszniejsza rzecz) - znanego nam już Kabeia, który chyba wcześniej umarł, ale nie pamiętam, przewodzącego stadu napalonych gejów z prawie-początku opowiadania.
- Cześ, wiesz może jak się stąd wydostać? Tkwię tu od kiedy nie było o mnie mowy! - powiedział Kabei.
- AMPFAAABRGRF! - krzyknął Stefcio. - Zostaw moja dupę!!!!
"Żal" - pomyślał Kabei i ponowił pytanie. Eyris nie wiedziała co napisać przez tę dziwną sytuację, a Xis chciała, by Eyris coś napisała.
Wtedy rozbrzmiała schizowata muzyka i oboje znaleźli się w domu pełnym sznurowadeł. Chyba obaj, ale mniejsza.
- Moje sznurowadła O.O - zdziwił się Stefan.
"Żal" - znowu pomyślał Kabei, który nie widział nic ciekawego w sznurowadłach.
Nagle nastąpiła przerwa na reklamy. Uśmiechnięta blondynka zaczęła wychwalać nową prostownicę. Stefan z Kabeiem patrzyli na nią i zastanawiali się po co do cholery prostuje sobie proste włosy. Następnie poleciała reklama nowej telenoweli "Ah! Miłość jest taka zajebista, że normalnie jesteśmy szczęśliwi w ch*j!!!!!!!!", a następnie reklamę Domestosu i przerwa się skończyła. Stefan zamrugał oczami, zastanawiając się na czym się skończyło.
- Sznurowadła! SZNUROWADŁA! - przypomniał Stefciowi narrator.
"Żal" - pomyślał po raz trzeci Kabei i postanowił zrobić coś, co rozrusza fabułę. Jednak miał mnóstwo pomysłów i nie wiedział, który wybrać. W końcu sznurowadła obwiązały ich dookoła i wtedy ziemia się poztentegneła i z przepaści wyskoczyła Emo Martynka (reaktywacja), ale była trochę nadgryziona przez karaluchy, więc Xis się wkurzyła, że do jej zajebistych opowiadań ciągle dodają Emo Martynkę i ją zabiła po raz drugi.
"ŻAL" - pomyślał Kabei po raz czwarty.
Wtedy zjawił się jakiś koleś w kominiarce i powiedział:
- Przyszedłem porwać Kabeia i Stefka. Opór jest bezcelowy!
"ŻAL" - pomyślał Kabei już po raz piąty.
Kolesiem w kominiarce okazał się brat bliźniak Stefka.
- To ja mam brata bliźniaka? O_O - zdziwił się Stefan.
- Tak mamusia ci nie powiedziała? - zapytał Stefek II.
- Nieee... Ale czemu masz też to samo imię? ==
- Bo matka jest walnięta. A teraz cho! Obiecałem tym kanibalom że doniosę was przed zachodem słońca!
- Odniosłeś mylne wrażenie, że dam się porwać...
- To trzeba będzie siłą - powiedział napastnik i rzucił trujący gaz w stronę bohaterów. Obaj zemdleli i obudzili się pośrodku grupy wygłodniałych biznesmenów tańczących rytualny taniec obżarstwa. Biznesmeni natychmiast rzucili się na braci którzy umarliby, gdyby nie zbawcza moc proszku do prania reklamowanego przez Hajzera. Niestety autorka nie wie jak ta moc działała, więc pozostawia wszystko Waszej wyobraźni. Stefan i Kabei zwiali do szałasu. Niestety Stefek potrącił pochodnię i szałas zaczął sie palić.
- Uuuu, ale sie gorąco zrobiło. Mały numerek w ogniu? - zapytał się niespodziewanie Kabei.
"O________o" - pomyślał Stefek. Ogień rozprzestrzeniał się i nagle do Stefana dotarło, że może zaraz umrzeć, więc krzyknął:
- A czemu nie? Nie będę sobie odmawiać ostatniej przyjemności w życiu.
Zrobili TO pomału umierając.
Stefan wydał ostatnie tchnienie, jednak tym razem nie trafił do raju, gdyż Bóg się na niego obraził.
Nieprawidłowy klucz sesji. Proszę wysłać formularz ponownie.
- Kurwa! Nawet w obliczu śmierci nas to prześladuje! - wkurzył się Stefek.
- Bwahaha! - zaśmiał się Szatan - Teraz spalę wam dupy!
- Ale nasze dupy SĄ już spalone - zauważył Stefan rzeczowo.
- To zjaram wam dusze dup! Mogę wam nawet wyczarować nowe i je spalić! Hahaha - śmiał się Szatan. - Wszystko za gejostwo!
Mówił to Szatan, który sam lubił się seksić z Bogiem w składziku.
Na swoje nieszczęście Szatan nie wiedział, że to opowiadanie czytają Moherowe Berety, które oburzyły się ostatnim zdaniem.
- Bóg się nie seksi! Bóg jest miłością! Nie wolno ci bezcześcić Jego imienia i to w Wielką Sobotę! - krzyknęła jedna babcia, a następnie poszła na autorki tego ficka z wodą święconą.
- AAAAAA!!! - zaczęły krzyczeć biedne dziewczyny. W tym momencie pojawił się ojciec Rydzyk i zaczął się modlić.
- Panie, zniszcz to forum, proszę! - krzyczał do nieba. Na jego nieszczęście, Bóg znowu zamknął się razem z Szatanem w składziku, gdzie natłukł mu i ostrzegł że takich rzeczy nie powinno robić się pod publikę. Wtedy Szatan się fochnął i zniknął (nie na zawsze, nie cieszcie się grzesznicy!), dzięki czemu Stefan i Kabei mieli spokój.
- Te, słuchaj, wypadałoby wrócić na ziemię, co nie? - zapytał Stefan, który nie martwił się tym, że jego ciało jest spalone, bo przecież to tylko opowiadanie i napewno po powrocie ciało stałoby się znowu takie jak wcześniej.
Kabei jednak nie słuchał, bo dostrzegł pięknego anioła. Może by się nawet zakochał, gdyby nie to, że anioł był płci żeńskiej. Zaraz... a czy anioły nie są bezpłciowe? No, ale mniejsza z tym, ten był dziewczyną.
- Ale sexy - stwierdził Stefan.
Kabei zrobił taką minę: O____O a następnie taką: >_______<
- COŚ POWIEDZIAŁ???? - zaczął wrzeszczeć, a wtedy piękna anielica odrąbała mu lewą rękę!
- Auć! - pisnął Kabei.
- Bwahahahahhahahahahhahahahahaha!!! - zaśmiała się szatańsko anielica.
- *-* - pomyślał Stefan. Anielica spojrzała na niego z wyższością (proszę pamiętać, że był to mały, łysy chińczyk), a następnie jemu też oderwała lewą rękę.
- Au... To tak się objawia tutaj miłość? - odpowiedział zszokowany.
- Jaką miłość? - odezwała się anielica męskim głosem.
- Ej! To nie fair, że ona ma męstrzy głos ode mnie! - krzyknął Justin Bieber.
- Mówi się "bardziej męski"! - krzyknęła anielica i chciała oderwać Justinowi jądra... Trochę się zdziwiła, gdy skapnęła się, że Justin nie ma jąder od dawna.
- A gdzie masz jaja? - zapytała się.
- Musieli amputować! - odparł zawstydzony Bieber.
- A co się stało? - zapytała anielica nagle zmieniając głos na ciepły i macierzyński.
- To rak w młodym wieku - powiedział Justin i uronił łzę.
- Ah! Moje biedne maleństwo! - rozczuliła się anielica. - Chodź ze mną, kochanie, do nieba, porozmawiam z Bogiem, sprawimy ci nowe jajeczka, takie ładne!
- Łiiiii! - odparł swoim dziewczęcym głosikiem chłopak. Był on taki słodki bo jak nie ma jąder to nie ma mutacji.
- Wiem! - odparł Stefan, który uznał, że to do niego i poczuł się urażony, że Eyris uważa, że jest taki głupi.
Anielica i Justin udali się więc do Boga i tam zostali nie stwarzając ludziom problemów.
- Uff - ucieszył się Stefek. - Opowiadanie znów będzie o mnie!
- Chciałbyś!! - nagle krzyknął Bill Kaulitz, znany z występowania w wielu głupich opowiastkach.
- Co za pedał! - zniesmaczył się Stefan.
- I kto to mówi? - zapytał Bill z przekąsem.
- My nie jesteśmy pedały, tylko hot geje - zauważył Kabei.
- Z tym "hot" to bym się kłóciła - wtrąciła Xis.
- Ekhm! To opowiadanie ma być O MNIE! - krzyknął Bill. - Więc przestańcie gadać, now is my time!
- Czemu gadasz po angielsku, skoro jesteś Niemcem? - zapytał Stefan.
- A czemu ty gadasz po polsku, skoro jesteś żółtkiem? - odparował Bill.
- O TYYYY!!! - Stefan rzucił się na Billa (w międzyczasie magicznie odrosła mu ręka) i doznał zaskoczenia bo Bill złapał go za kark i przeniósł do prawdziwego świata.
- A Kabei? - zapytał.
- Akabei był w "Naruto"! - odparł Bill. Stefan zaczął płakać, a wtedy nagle przyszła do nich fala Wisły, a byli w Polsce.
- Aaa! Nie umiem pływać! - krzyknął Stefan. Zaczął się topić, ale autorka uznała, że nie będzie go uśmiercać po raz trzeci, dlatego nagle napotkał budynek. Był to Warszawski Pałac Kultury i Nauki. Pałac powiedział do niego:
- Chińskie gówno! Uważaj jak się topisz!
Stefan się wkurzył i w sekundę (no co?) wytworzył 9999 chińskich podróbek Pałacu i zaczął je sprzedawać na Allegro po 9999 zł sztuka. Była powódź i dużo czasu minęło zanim zaczęły się sprzedawać. Tymczasem Bill zdążył się ożenić z Jolą Rutowicz. Jola zdjęła swoją końską maskę i ukazała się gejsza. Wszyscy się zdziwili. Jola powiedziała że jako gejsza związana z japońską tradycją nie zarabiała za dużo więc musiała się zeszmacić i przyjechać do Polski. Nagle ze znienawidzonego konia stała się obiektem współczucia wszystkich Polaków. Bill był dumny z takiej żony. Jednak było to białe małżeństwo bo aseksualność Billa sięgała szczytu. Xis zastanawiała się co to znaczy "białe małżeństwo", a tymczasem Jolanta chciała w końcu wciągnąć Billa do łóżka.
- Nie!! Nie rób mi tego!! Ja jestem prawiczkiem!! - krzyczał przerażony Bill.
- Nieprawda - sprostował jego brat, Tom.
- Anal się nie liczy!! - Bill próbował się bronić przed Jolą.
- >.< - pomyślała Eyris i poszła najebać Xis do łba żeby nienawidziła twincestu jak ona sama.
Xis broniła się, że przecież nienawidzi, ale to tylko opowiadanie, które NA SZCZĘŚCIE nie jest prawdziwe, a ona chce, żeby było poje**ne. Wracając do Billa i Joli to zrobili to i urodziło się skośnookie dziecko, które ryczało 24h na dobę. Bill nie wytrzymał i napchał sobie waty z podpasek do uszu. Jednak dziecko darło się tak głośno, że musiał wybiec z domu i sam zapłakać. Nagle coś błysnęło. Bill myślał, że to błyskawica, ale okazało się, że to pojawiła się jakaś postać. Błyszczała tak bardzo, że nie było widać kto to, jednak Bill nagle poczuł jakiś niezwykły spokój. Podszedł do tej postaci, a ona położyła mu dłoń na głowie i przemówiła spokojnym głosem:
- Bądż błogosławiony!
Bill spojrzał w twarz postaci i nagle cofnął się gwałtownie, bo to był Stefan zapomniany przez opowiadanie.
"Lol" - pomyślał Bill. Odkrył też, że w Stefanie coś się zmieniło, a mianowicie NARESZCIE odrosły mu włosy, które teraz sięgały prawie do pasa. Ponadto Stefan wyglądał o wiele piękniej. Już nie był małym, śmiesznym chińczykiem, tylko Anielsko Pięknym Azjatyckim Hot Gejem. Billowi zaczęło szybciej bić serduszko, jednak zanim w tym opowiadaniu pojawił się romans Stefan x Bill scena została przerwana przez wycie dziecka. Jola wybiegła wściekła zaopatrzona w karabin maszynowy.
- Zajmij się swoim dzieckiem - krzyknęła do Billa i nagle ujrzała Stefana. Jej Małżeński Wykrywacz Nieczystych Myśli (do nabycia na Allegro za 666 zł sztuka!) zaczął pikać. - Tyyyyyy... Co tu robisz z NIĄ? - zawyła Jola, którą zmyliły długie włosy Stefana.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! -odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!


*nie wiem czy taki wiek jest dobry, ale to tylko opo.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andreas.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła [Eyris wstawi imię ^_^].
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. -


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umżeć, próbując zdobyć!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu joli i Billa.
- Nie dziecko! nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło
- :[ - pomyślał.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wspólne opowiadanie
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 11  

  
  
 Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi